W Bibliotece Szkolnej pracuje juz sporo lat . Bywało różnie- raz gorzej , raz lepiej , ale przez te wszystkie lata pracy nigdy nie czułam się "wypalona", zawsze czegoś nowego pragnęłam dokonać dla "mojej" biblioteki i mimo wzlotów i czasami i upadków , nigdy nie czułam sie źle w tej pracy .
To prawda, że z roku na rok przychodzi coraz to "trudniejsza" młodzież.
Patrzac wstecz, tych ileś tam lat wczesniej stwierdzam , że młodzież była zupełnie inna , mniej harda, mniej zarozumiała, z która mozna było dokonać w bibliotece naprawdę dużo .
Duzo złego uczyniły gimnazja. Wychodzacy z nich uczniowie to tacy "staro maleńcy " młodzi ludzie , którzy sami nie wiedza co chcą, którzy w dawnym budynku szkolnym - podstawowkowo-gimnazjalnym wodzili tam prym - będąc ta już uprzywilijowaną wyzsza grupą szkolną, a przychodzac do szkoły sredniej sami nie wiedza co maja robić. Maja przewrócone w głowie i nie potrafią dostosować sie do zasad szkoły sredniej .
Nie chca uczestniczyć w zyciu szkoły itd.
Dlatego tez praca z takimi uczniami jest niezwykle ciężka. Trzeba wiele trudu i czasu by zachęcić ich do współpracy , do czytania ksiażek , do uczestnictwa w zyciu kulturalnym szkoły i biblioteki . Nie zawsze wychodzi to tak jakbyśmy chciały , ale włożony trud się opłaca i daje wiele satysfakcji .
Jedno jest pewne - nie wolno się poddawać , nie wolno się nam załamywać niektórymi niepowodzeniami i podtknięciami . Jessli raz się poddamy lub czym,ś zniechęcimy , to "wypalenie zawodowe" o którym pisze kolezanka , szybko i do nas dotrze
